Jerzy Truszkowski "ODPOWIEDZ"

 

W tekscie zamieszczonym w „Rastrze” z konca maja 2002 Izabela Kowalczyk polemizuje ze mna, piszac „Fajnie by bylo, gdyby kazdy zajmowal sie swoim swiatem”.

Pisarz do pióra, rolnik do pluga, historyk – do lamusa. Bo po co zajmowac sie historia w tym najpiekniejszych ze swiatów, w swiecie postmodernistycznym. Jednak podstepny jest to poglad: historia sie skonczyla. Zawodowemu historykowi daje szanse zawolania: wara od Mojej Historii – i teraz moze juz bujac w oblokach swojego swiata. Szanowna Historyczka pisze „absolutnie nie mozna stawiac przelozenia miedzy dzialalnoscia artystów lat 70. i 90.”. Nikt nikogo nie zmusza do „absolutnego” przelozenia tego, co bylo, na to co jest. To oczywiste, ze dochodza nowe problemy, nowe spoleczne i artystyczne konteksty, nowe technologie. Ale lansowanie braku polskiego kontekstu historycznego dla lat 90. – to kompromitacja.

 

Czy historyk/czka w ogóle powinien/na poslugiwac sie terminem „kombatanctwo” ?

Moze powinien zmienic zawód, bo historia sztuki to nic innego jak badanie artystycznego Kombatanctwa. Naiwny jest poglad, ze wszystko sie zaczelo, odkad JA ZACZELAM patrzec.

Sztuka, która nie wydarza sie w tej chwili, jest sztuka z przeszlosci i jako taka podlega

badaniom historycznym. Ktos ja tworzyl – to zawsze kombatant sztuki. Kwestia tylko, czy byl zoldakiem masowej armii, czy wolnym partyzantem.

 

Gdy sztuke krytyczna ktos rozumie, jak Pani Kowalczyk, jako sztuke która „jest niedookreslona [bo wlasciwie niby co ona krytykuje?], w pewnym sensie jest uniwersalna .... pyta o ....  nasze wewnetrzne zniewolenie” - to wlasciwie powinien równiez zainteresowac sie malarstwem Beksinskiego i teatrem Madzika. Znajdzie tam cale multum odniesien do problemu „wewnetrznego zniewolenia czlowieka”. A moze prawdziwym kryterium dla autorki przy wyborze jest to, ze musza to byc rejestracje kamera ciala nagiego ?  

 

„Czy to, ze ktos krytykuje od razu oznacza, ze jego sztuka jest sztuka krytyczna? [jakiez by wtedy wszystko bylo proste, szuflada na kazda okazje!]. Ja myslac o sztuce KwieKulik, mysle raczej o dzialalnosci kontestatorskiej .....”.
 

KwieKulik nie byli kontestatorami.

Pomaranczowa Alternatywa – tak, Warsztat Formy Filmowej w niektórych swoich akcjach – tak. Anastazy Wisniewski wielokrotnie – tak. Ale Kwiekulik – nie.

Prace, dzialania i wystapienia KK, nie polegaly na robieniu spontanicznej zabawy-zadymy-prowokacji w miejscach publicznych, ale mialy zawsze precyzyjnie zbudowana wielowarstwowa strukture. KK „uprawiali teorie”, zastanawiali sie nad statusem artysty.

Podejrzewam, ze formalna zlozonosc  prac i autorefleksja tych artystów odstraszaja polskie historyczki i historyków sztuki, którzy - broniac sie przed analiza formalna i jakakolwiek refleksja - równiez nad wlasnym statusem - odwoluja sie do impresji, emocji i patrzenia.

 

Gdy ktos zajmuje sie problemami zniewolenia, problemami wladzy itp. to nie moze polegac tylko na podnietach jakie daje patrzenie. Moze jednak powinien zadawac sobie pytania wykraczajace poza ramy dziela. W pracach Kowalskiego wielokrotnie wystepowali jego nadzy studenci. Czy nie wykorzystywal swojej wladzy nad nimi, tej zaleznosci, jaka istnieje miedzy profesorem a uczniem, szefem a podwladnym. Calkowicie go popieram: mlodzi powinni sluzyc starszym, sprzatac, czyscic buty, scierac kurze, prac majtki i skarpetki.

Mozna powiedziec, ze KwieKulik równiez wykorzystali swoja wladze – rodzicielska – nad bezbronnym niemowleciem. Pytanie: czy, umieszczajac dziecko w kregu z cebuli na podlodze, wykorzystali swoja wladze bardziej niz ci rodzice którzy konwencjonalnie umieszczaja „do zdjecia” swoje dziecko na futerku lub na bujanym koniku ?

Kowalczyk pyta: „czy taka [KwieKulik] sztuka ma wiecej odniesien i czy moglaby byc interpretowana wylacznie wedlug kategorii estetycznych? Jaki jest jej sens, gdy upada dany, krytykowany przez nia system?” Gdy jeden system upada - to pojawia sie inny, który tez nie bedzie wieczny. Sztuka krytyczna z definicji musi mówic o swoim kontekscie, po prostu inaczej nie moze byc krytyczna. Autorka domaga sie absurdu, chce aby „jej” sztuka krytyczna byla odbierana bez kontekstu, jak namalowane kwiatki lub pejzaz. W marcu tego roku pokazywalem slajdy i opowiadalem o akcjach KwieKulik, Wisniewskiego, Przyjemskiego, Partuma, Warpechowskiego, Kryszkowskiego i Trzeciakowskiego w Panstwowym Centrum Sztuki Wspólczesnej w Moskwie. Wszystkie dziela tych artystów zostaly nie tylko w pelni zrozumiane, ale i spotkaly sie z entuzjastycznym przyjeciem. W dyskusji po wykladzie dla moskiewskich kuratorów bylo jasne, ze akcje tych polskich artystów byly prekursorskie np. wobec akcji Olega Kulika

Ma racje Pani Kowalczyk. Mój swiat i Jej swiat to zupelnie rózne swiaty. 

Cialo bez kontekstu mentalnego, biograficznego, historycznego czy spolecznego jest tylko cialem. Powtarzam: samo cialo - to malo.

Jezeli cialo artystki lub artysty, to niech to bedzie akt odwagi najwyzszej próby lub próba wytrzymalosciowa najwyzszej miary, a nie rozciamkane mydlenie oczu. Polecam jeszcze raz dzialania Zbyszko Trzeciakowskiego nie ze wzgledu na jakiekolwiek kombatanctwo, ale ze wzgledu na prekursorstwo na gruncie polskim oraz na skrajnosc przedsiewziec artystycznych w czystej (sterylnej konstrukcyjnie i medialnie) formie. Milo, ze Libera w wywiadzie w ksiazce Kowalczyk wymienia Trzeciakowskiego, ale nie tylko niezaleznosc tego artysty jest warta pamietania. Prawdziwie krytyczna wobec tego, jak mozna wykorzystac ludzi do nieswiadomego wyrzadzenia krzywdy byla pewna akcja Trzeciakowskiego z 1986 roku. Na prywatnym miedzynarodowym spotkaniu artystów w willowej dzielnicy Poznania uczestnicy dostali pisemna instrukcje od Trzeciakowskiego. Mieli dojsc do pewnej posesji, zatrzymac sie przed ogrodzeniem, wziac do reki po cegle lub kamieniu i wrzucic do odleglego o pare metrów dolu. Potem jeszcze raz mieli wziac jakas cegle i kamien i wrzucic i jeszcze raz... A potem mieli odejsc. Akcja byla rejestrowana przez dwie kamery video. Jedna rejestrowala ludzi, a druga pokazywala wnetrze dolu. A w dole lezal nagi Trzeciakowski z zaslonietymi oczami...

Feministkom ku pamieci polecam publiczny performance Barbary Konopki z jesieni 1985 roku (podczas zielonogórskiego Biennale Sztuki Nowej, chociaz przyjechala tam nie zaproszona - miala wtedy 20 lat), gdy manipulowala swymi piersiami jak marionetkami (za pomoca nitek przywiazanych do sutków). To kolejny fakt z historii sztuki pomijany calkowicie, a interesujacy nie tylko sam w sobie, ale i ze wzgledu na awanture i rekoczyny, jakich dopuscily sie w reakcji na performance Konopki wówczas oficjalnie zaproszone artystki (chyba byly to poznanianki...).

 

Dalej zyjemy w tak dobrze zobrazowanej przez KwieKulik „Arkadii”. Dalej olbrzymia piesc z papieru pakowego trzyma napiete lancuchy, a na ich koncach obroze na ludzkich szyjach. I dalej cisna sie na usta wypowiadane przez artystów podczas ich performance slowa: „Chuj”, „Dupa”.

 

W jednym zgadzam sie z Izabela Kowalczyk: nic nie jest proste (jak by to wynikalo z lansowanej jednej doktryny).  

Jerzy Truszkowski
Sekretarz Stowarzyszenia Artystów Sztuk Innych
P.O.Box 210
05-092 Lomianki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                        W odpowiedzi na "ostatnie zaproszenie"

od galerników-egoistów z Gdanska mam pare refleksji rzucajacych troche swiatla w otmety polskich instytucji majacych za zadanie przyblizac polska sztuke spoleczenstwu: Czy do kolekcji jakiegos Centrum Sztuki Wspólczesnej etc. (Laznia, Zuj, Zniecheta, Oronsko) zostal zakupiony jakis obiekt lub instalacja Partuma, KwieKulik, Kryszkowskiego? Czy ktos upominal sie o te zakupy? Czy upominali sie o nie "dzialacze-egoisci" z Gdanska? Czy ktos zwrócil uwage na ocenzurowanie czesci polskiej sztuki drugiej polowy XX wieku? Tej czesci oryginalnie polskiej, niepowtarzalnej i niebezpiecznej dla konformistów?

A wiadomo np. powszechnie,

ze za 80 000 PLN (osiemdziesiat tysiecy nowych zlotych) brutto zostaje wlasnie dokonywany zakup cembrowiny, kola, soli, silnika i dwu walków na drutach od Miroslawa Balki do kolekcji Cmentarza Sztuki Wspólczesnej Zuj.

Dla porównania:

W 2001 roku wyjatkowo pracochlonny obiekt autorstwa Jacka Kryszkowskiego (nie zakupiony bynajmniej przez CSW) byl w stanie "zaginiecia" w Zuju i dzieki temu nie mógl znalezc sie na otwarciu wystawy  "IRRELIGIA" w Atelier 340 Muzeum w Brukseli. Z tego samego powodu - zaginely w zujowym balaganie jej najwazniejsze czesci -  nie mogla zostac pokazana na tej wystawie instalacja Jacka Rydeckiego  (nie zakupiona bynajmniej przez CSW). Zuj jest znany z licznych zaginiec dziel.

Lista artystek i artystów, których dziela zaginely w Cmentarzu Sztuki Wspólczesnej jest dluzsza: Ewa Partum (fotografie kolorowe), Zofia Kulik (wielokrotnie naswietlane fotografie czarno-biale), Alicja Zebrowska (wielkoformatowa fotografia kolorowa), Marek Kijewski (obiekt wyrzucony na smietnik przez personel), Warsztat Formy Filmowej (rysunki wyrzucone przez sprzataczke i tasmy skopiowane bez pozwolenia autorów).

A jezeli sie myle co do wyzej wymienionej ceny i innych cen, to niech Cmentarz Sztuki Wspólczesnej Zuj umiesci przy kazdej pracy wystawionej obecnie w stalej kolekcji informacje, za ile zostala zakupiona i kiedy lub czy zostala podarowana i kiedy. I czy prace danej artystki lub danego artysty byly juz wczesniej kupowane do zbiorów publicznych w Polsce, kiedy i za ile. Bo czym innym jest pierwszy zakup w ogóle, a czym innym kolejny. Np. w kolekcji Zuja znajduja sie obrazy geometryczne (bardzo nieskomplikowane) pewnego malarza wypozyczone ze zbiorów Muzeum Sztuki w Lodzi. Ale obok nich brak jest informacji nt. tego, ze sa one wypozyczone. A warto byloby podac informacje, za ile i kiedy zostaly one zakupione do tamtej instytucji. W PRL muzea nie kupowaly sztuki mówiacej o czyms i do kogos. Kupowaly cale serie prac "bezpiecznej awangardy" ("kapitalne wyrazenie KwieKulik" - jak napisala kiedys Maryla Sitkowska, kuratorka Muzeum ASP w Warszawie).

Nawiasem mówiac, podpisy pod pracami w Zuju - to kuriozum. Co jest kolorowe i zwiazane z fotografia - to od razu podpisane jest "Cibachrome". Wielkoformatowa fotografia kolorowa Marioli Przyjesmkiej i kolorowy wielkoformatowy wydruk atramentowy Natalii LL. Cibachrome - to specyficzna, rózniaca sie od innych, technika wykonywania odbitek z diapozytywów. A nie - wszystko, co duze i kolorowe. To zaden wstyd - robic fotografie kolorowe. Robi je np. Cindy Sherman. Moze robic je i Mariola Przyjemska. A wydruki sa powszechne dzisiaj, wiec zamówila je Natalia LL. Dla fotografii najistotniejsze jest naswietlenie kliszy negatywowej lub pozytywowej, odbitka lub wydruk ze skanu jest czyms drugorzednym. (Ale warto byc skrupulatnym w podpisach, co jest stosowane w krajach, w których odbitki zelatynowo-srebrowe cenione sa jak obrazy olejne.)

Nie zyjemy w panstwie policyjnym, w którym finanse instytucji publicznych sa tajne. Takie informacje sa wazne dla obywateli Warszawy, którzy maja do nich prawo, gdyz zakupy do kolekcji Zuja sponsoruje warszawska Gmina Centrum. Inna wymowe spoleczna ma fakt np. podarowania duzego pracochlonnego dziela w 1990 roku do kolekcji publicznej, a inna sprzedaz prostego zestawu elementów w roku kryzysu finansów publicznych. Proponuje, by zakup obiektów bezpiecznych dla kazdej wielkiej miedzynarodowej korporacji finansowaly wlasnie te wielkie miedzynarodowe korporacje,gdyz to im najbardziej zalezy na lansowaniu zarówno w Nowym Jorku, jak i w Warszawie sztuki o niczym i dla nikogo. Jak mówi czesto Zbigniew Libera, wielkie korporacje chca, by wszedzie na swiecie kupowano ich produkty,ogladano filmy z Hollywood i by wszedzie staly duze pod wzgledem rozmiarów, a male pod wzgledem tresci obiekty. W odpowiedzi na lamenty egoistycznych dzialaczy z Gdanska uprzejmie przypominam, ze dzialalnosc pani Anety & pana Grzegorza jest równie cenzorska, jak innych dzialaczy kulturalnych. Poza nielicznymi wyjatkami, panie i panowie kuratorki/rzy i dyrektorki/rzy sa tak samo cenzorscy jak rektorzy i ministrowie. Jak latwo zauwazyc, zapis cenzorski dotyczy paru artystów fundametalnych dla historii sztuki polskiej: Partum, KwieKulik (i Przemyslaw Kwiek!), Kryszkowski i Trzeciakowski objeci sa nieformalnym zakazem pokazywania ich dorobku zarówno historycznego, jak i aktualnego w wiekszosci polskich instytucji.

 A instytucje te pokazuja sztuke wywodzaca sie wlasnie od tych bezkompromisowych artystów.Czy ktos opublikowal ksiazki lub artykuly na temat ich sztuki? Czy napisala takie teksty pani Aneta albo inna pani, np. jakas feministka na utrzymaniu bogatego meza? Dlaczego do tej pory nie ukazaly sie teksty zebrane Partuma i Kryszkowskiego? Dlaczego do tej pory nigdzie nie bylo wystawy obiektów, interwencji i obrazów Partuma lub Kryszkowskiego? Dlaczego kolezenska nieformalna cenzura nie pozwala na publikacje ksiazek Jana Swidzinskiego? Dlaczego duzy tekst autorstwa Kazimierza Piotrowskiego nt. sztuki kontekstualnej Swidzinskiego objety jest zakazem cenzorskim? Dlaczego takim samym zakazem cenzorskim objety jest tekst autorstwa Truszkowskiego nt. sztuki Zbyszko Trzeciakowskiego, artysty bezkompromisowo off-owego, artysty wkladajacego w swoje akcje wyjatkowo wiele wysilku? Dlaczego ksiazka autorstwa Truszkowskiego nt. sztuki KwieKulik objeta jest zakazem cenzorskim na terenie Cmentarza Sztuki Wspólczesnej Zuj? Dlaczego zakazem cenzorskim objete sa nastepne dwie (juz gotowe!) czesci ksiazki Truszkowskiego z cyklu "Sztuka krytyczna w Polsce"?

Czy pan Grzegorz majac duza wystawe swoich obiektów w Zniechecie upomnial sie o koniecznosc zrobienia tam duzej wystawy Partuma, duzej wystawy Trzeciakowskiego, nie mówiac juz o wielkiej wystawie KwieKulik i Przemyslawa Kwieka?

 Nawet Warpechowski (czasem dla zachowania pozorów oklaskiwany przez uklad cenzorski) nie mial wielkiej retrospektywnej wystawy swych historycznych dokonan, a jego jubileusz "odfajkowano" w Cmentarzu Sztuki Wspólczesnej Zuj zaproszeniem do jednego taniego performance. Przypominam, ze Warpechowski mial w przeciagu ostatnich 20 lat zaledwie dwie wystawy: w 1982 roku w Galerii BWA Andrzeja Mroczka (jedynej wówczas nie objetej bojkotem) w 1996 roku w Galerii Prowincjonalnej Ryszarda Góreckiego w Slubicach.

 Pani Aneta i pan Grzegorz sa takimi samymi egoistami, jak inni, którzy pamietaja jedynie o sobie, a zapominaja o Partumie, KwieKulik, Kryszkowskim i Trzeciakowskim. Przypominam, ze wiekszosc dokonan modnych w dekadzie lat 1990. artystek i artystów wywodzi sie z prekursorskich dokonan Wlodzimierza Borowskiego, Jerzego Beresia, Andrzeja Partuma, Zbigniewa Warpechowskiego, KwieKulik, Warsztatu Formy Filmowej, Krzysztofa Wodiczko, Leszka Przyjemskiego, Lodzi Kaliskiej, Jacka Kryszkowskiego, Zbigniewa Libery i Zbyszko Trzeciakowskiego.

 Podstawa kazdej kolekcji polskiej sztuki wspólczesnej powinny byc dziela tych artystów. Przypominam, ze wiekszosc dokonan polskiej sztuki bazujacej na zmianach w czasie [time based arts] wywodzi sie z dwu calkowicie prekursorskich, przelomowych i wyjatkowych do dzisiaj prac dyplomowych (Wydzial Rzezby warszawskiej ASP) Kwieka (1970) i Kulik (1971). Czy te dwa dziela bedace projekcjami serii diapozytywów (w wypadku Kulik - na trzy otaczajace widza ekrany)zostaly zakupione do jakiejkolwiek kolekcji? Czy upominal/a sie o nie jakas artystka-egoistka lub artysta-egoista? A calkowicie tradycyjne prace dyplomowe artystek/ów konczacych Wydzial Rzezby warszawskiej ASP w latach 1980. i 1990. znalezc mozna bez trudu w róznych kolekcjach muzealnych w Polsce. Jest to skandal, ze tak latwo egoistki i egoisci zapominaja o prekursorkach i prekursorach polskiej sztuki procesualnej. W odpowiedzi na lament nad strata etatów w Lazni czy innej Wyspie polecam blok 4 tekstów autorstwa Violetty Sajkiewicz, Grzegorza Dziamskiego, Jacka Kryszkowskiego i Jerzego Truszkowskiego nt. Andrzeja Partuma w najnowszym 6/2001 (niebieskim) numerze dwumiesiecznika kulturalnego "Opcje" (do nabycia w Empikach). Partum i jego Biuro Poezji - czy plakaliscie po nim? Co zrobiliscie dla historii sztuki polskiej po 1956 roku? Czy zrobiliscie wystawe Partuma albo KwieKulik? A po PDDiU plakaliscie? Ci ludzie w latach 1970. pracowali dla innych za swoje prywatne pieniadze klepiac biede.  A chcecie, zeby plakac po waszych etatach.

 

Z powazaniem,
Jerzy Truszkowski
Sekretarz Stowarzyszenia Artystów Sztuk Innych
P.O.Box 210
05-092 Lomianki
 
Jerzy Truszkowski jest artysta wizualnym i analitykiem kultury.
Laureat nagrody kwartalnika „EXIT” za 1999 rok.
Od 1990 roku opublikowal liczne teksty na temat sztuki wspólczesnej w:
„EXIT”, „Obieg”, „Magazyn Sztuki”, „Gazeta Malarzy i Poetów”, „Format”, „Opcje”
oraz w pismie internetowym http://raster.art.pl/
 
W ksiegarni w Galerii Zacheta
i w Ksiegarni Artystycznej Artes (Warszawa, ul. Mazowiecka 9a)
mozna kupic nastepujace ksiazki Jerzego Truszkowskiego:
"Sztuka krytyczna w Polsce [Critical Art. In Poland]".
czesc 1 [part 1]. "Kwiek. Kulik. KwieKulik. 1967-1998",
Galeria Miejska Arsenal, Poznan 1999.
"Sztuka krytyczna w Polsce". czesc 2. "Poezja Instytucji Pozainstytycjonalnych",
Instytut Sztuki Krytycznej SASI 1999. (wkladka do czesci 1.)
"Histeria filozofii", Galeria Miejska Arsenal, Poznan & Galeria Wozownia, Torun, 2000.
"Re-", Galeria Arsenal, Bialystok & Samara Art Museum, Samara (Rosja) 1998.
 
 
 
 
 
 
 
 
2

Co kot Przemka  odpowiedzial na uwagi

Izabeli Kowalczyk oraz Artura Tajbera

dotyczace komunikatu RE, który rozsylal dzisiaj Truszkowski   :

 

 


                    Odpowiedz Tajberowi:

Popatrz na to ,  co robil Trzeciakowski,

zaden z  w as , performerów seryjnych,  mu nie dorównuje, kto z  w as stal 5 godzin ze

swieca w wyciagnietych przed siebie rekach ;  kto  nagi padal na  pedy bambusa wystajace z podlogi  tracac przytomnosc, lamiac zebra i szczeke ; kto lezal nagi w dole. gdy rzucano do niego cegly i kamienie? Kto moze dorównac komplikacji i wielowarstwowosci performances KwieKulik  

 - nikt w Polsce na pewno , a z wielkim prawdopodobienstwem i na calym swiecie  . 

Kto dorówna geniuszowi  dekonstrucyjnej  mysli Partuma - juz na pewno nikt .

Kto dorówna celnosci i odwadze "Wyprawy do Rosji po Witkacego" Kryszkowskiego ,

Beuys przy Kryszkowskim - to maly bialy kotek. 

 

Odpowiedz Izie Kowalczyk:

Chcialbym zauwazyc, ze  Truszkowski  upomina sie o artystów takich jak Partum, Kryszkowski i Trzeciakowski, dla ktrórych dorobku nie ma miejsca nigdzie i jedynie  Truszkowski sie o nich upomina, a powinny to robic inne osoby - historyczki i historycy sztuki. To, ze od pewnego czasu jest troche miejsca dla sztuki KwieKulik -   to niestety tez wynika jedynie z wieloletniego uporu  Truszkowskiego , a powinno byc zupelnie naturalne, ze gdy nie ma komuny to i dla KwieKulik powinno byc miejsce.

Wlasnie jest jak w komunie - przywileje dla nomenklatury i ochlapy dla proletariatu.  

 ! Z dzikim proletariackim pazurem!

                                                                     Kot Dachowiec  Przemka Kwieka